Strony

czwartek, 17 listopada 2011

Ucichł, ucichło, ucichłem...

No właśnie jakoś tak wyszło. Od jakiegoś zaś czasu korci mnie żeby się znowu odezwać. Tyle się przez tą cieplejszą połowę roku działo, że jako marna istota człowiekiem nazwany, nie nadążałem z ogarnięciem tego we własnej głowie a żeby to jeszcze w słowa ubrać... Byłem tak trochę jak mazana na bieżąco tablica, która wciąż potrzebowała wolnego miejsca na zapisanie kolejnej lekcji.  Przed sekundą (czyli wczoraj) zerknąłem za okno a tam pierwszy tegozimowy śnieg przed oczami mi spada. Poprzedniozimowy nie zdążył jeszcze odtajać na mojej czarnej, kupionej jakeś dwa lata temu w fullmarkecie krośnieńskim, za niebagatelną sumę, której nietety nie odważę się nikmu zdradzić, gdyż o pieniądzach ponoć rozmawiać nie wypada, zwłaszcza między znajomymi a zakładam, że na tym blogu większość ludzi to znajomi, kurtce f4, a tu kolejne jego pokolenie zaczyna się łasić do tego świata. Niech mu będzie, niedługo on też stopnieje. (sorki za przedostatnie krótko-długie zdanie ale akurat wpadła mi w jaźń jakaś gra improwizacyjna -“jedziesz” którą chyba nie do końca szczęśliwym, trafem zapamiętałem z tych telewizyjnych kabaretshow :)
Początek listopada jest więc nie ma się co za bardzo rozpisywać. Na to zimowe dzień dobry chciałbym powitać tych wszystkich którzy czasem jeszcze zaglądają w te moje skromne wirtualne cztery ściany. Poniżej kilka starych klatek sprzed roku, przypominających o tym co nas czeka. 






1 komentarz:

  1. jak to się mówi...albo się piszę albo się żyje...: )a chciałoby się/chciałabym wszystko na raz...

    OdpowiedzUsuń