Strony

środa, 2 lutego 2011

Déjà vu

Cześć blogu. Dawno się już z Tobą nie widziałem, dawno żadnej nowej twarzy Ci nie przeliterowałem. Cóż.. tak się zdarzyło, że dzień się do dnia upodobnił, zamykając horyzonty w kolejnych sztukach marmurowej klatki. Ostatnio nic tylko kolejne żyłki mi się plączą plątaniną nerwów i nudy. Mniej sztuki więcej sztuczek.
Wiesz blogu to nawet fajne jest mieć déjà vu. Wokół zapach gipsu, monotonia myślenia i co jakiś czas przybłąkany miejscowy głos pospolitych podziwów. Gwarne chłopaki, przerwy śniadaniowe, czajnik z tynkową posypką, bułki zjadane na taczkach i cowieczorny łyk piwa wypełniający wolny czas, którego jedynym celem jest męczący odpoczynek. A finałem sen, przed kolejnym déjà vu.
Wiesz, nie wszystko się powieliło. Choćby to, że włoski akcent gdzieś w niemieckich stronach znikł. Choćby inne złudzenia pielęgnowane poza marmurową aurą. Choćby to, że Cię piszę a nie pisałem.

Acha.. coś o foto! Dużo tu fajnego światła. Aż żal tych kilku sytuacji kiedy nie miałem przy sobie swojej fotograficznej machiny. Jupitery bacznie obserwujące gipsujących chłopaków, monumentalny duch szarych rusztowań i przestrzenne tła jeszcze białych ścian. Teatralny klimat gdzie szarość goni szarość a my jak statyści smutnych teledysków. Ubrałby to wszystko w zdjęcie.

1 komentarz:

  1. Oj Karolu, Karolu, narzekasz... :)
    Ty Ikarze wśród mórz i oceanów, dążysz sam nie wiesz do czego a i tak lądujesz w tym "gównie" przed którym się bronisz :) Trzymaj się i nie zmieniaj, bo takim Cię lubię.

    Atystoweles

    OdpowiedzUsuń