Strony

czwartek, 24 marca 2011

Ręczne roboty


Przy ręcznych robotach czas płynie wolno. Zazwyczaj. Zazwyczaj nie myśli się o tym co się widzi ale co chciałoby się zobaczyć. Dostrzec i zatrzymać w miejscu i w czasie, złapać w do rąk a potem przyczepić jak pinezką do ściany. Zapamiętać, nauczyć się na pamięć wiekuistą i powtarzać w nieskończoność.
Zazwyczaj w ogóle się nie myśli. Trójkowe fale wypełniają przestrzeń pomiędzy uszami i to wystarczy aby w malarskim bezczasie ręce myślały za siebie.
Ostatnio przy takim ręcznoroboczym skupieniu zaskoczyła mnie swoją wizytą najmłodsza wiosna w tym roku. Fajna dziewucha. Może bez tego całego szumu z kwiecistymi wiankami na włosach ale tyle ciepła przyniosła, że nawet kolory na pędzlu ogrzała.
No i te jej wieczorne spacery ze słońcem na smyczy. Zaczęła się nawet przedrzeźniać i przechwalać jaka to z niej wirtuozka cienia. Co chwila inne majaki przez szyby wpuszczała licząc, że zacznę ścigać je, jak mały kot rozwijaną włóczkę. No i nie przeliczyła się. Bo przecież nie odbiorę jej tej przyjemności. W końcu młoda jest.
A młode wiosny lubią być widziane.















Współautor zdjęć: Paweł Wołos

sobota, 12 marca 2011

Nic wzniosłego


Od jakiegoś czasu, tak się zdarzyło, coraz bardziej nieobecna stała się w moim czasie sztuka wyższa góry przenosząca. Najwyraźniej gdzie indziej i czyimiś nie-moimi górami zajęta. Owszem brak mi jej. Stęskniłem się za tą porządną dawką dumy co rodzi się przy każdym dobrym słowie ludzi twórczych elit.  
Za to wciąż mnie ostatnio odwiedza ta błaha, mimochodząca, rzemieślnicza, przemilczana na salonach, sztuka na sztuki. Sztuka bez ciągłych dociekań, bez poruszania problemów. Sztuka Niższa, która na proste pytania ma najprostsze odpowiedzi: Efekt i pieniądze.
Nawet ją polubiłem. Kiedy umawiamy się z rana na pierwszą kawę, jedynie czego ode mnie oczekuje to nowego pomysłu, innego śladu. Bez patosu poszukiwań, które i tak nie znajdą dla mnie odpowiedzi. Pierwsze o co z rana pyta, to co zrobię żeby efekt był lepszy. Nie wysila się na coś ponadto.
Po wstępnym rozważeniu owych pytań Niższa Stuka zapędza mnie do pędzla, daje ustalenie i liczbę. Mi pozostaje już tylko spełnić oczekiwania i czekać kolejnego ranka przy kawie. Bez pytań bez poruszania problemów..
Później już tylko czekać na zdziwione ochy i achy, że kamień prawdziwy wcale nie jest prawdziwy.
Cóż.. poniżej dźwignia naszego handlu. (naszego czyli mojego i maestro Pawła Wołosa)