Ale się wszystko wokół zrobiło nowe.. nowe powietrze, nowy czas, nowe myśli. A wszystko ponoć za sprawą nowego roku.
Jak to dobrze zobaczyć, że wreszcie nikt wokół nie ma doła i każdy z silnikiem noworocznej zawziętości rozkopuje wokół siebie zeszłoroczny śnieg. I nawet ci w przyspawanych maskach, dla których linia granicy roku roztarła się już dawno, zadeptana sarkazmem, znudzeniem czy obojętnością.. ci co nigdy tego nawet nie powiedzą, gdzieś od środka kruszeni są nienazwaną nadzieją, że ich też w końcu jakaś nowość dotknie.
Ale przecież nie wszystko zaczęło się pięć dni temu. Pięć dni temu raczej się skończyło.
Gdzieś w zalążkach listopada po wsiach niespokojnie zaczęły wiercić się psy czekając na swój głos. Ci co jeszcze mają prawo do ferii czekali na ferie a ci co na tych pierwszych nauczyli się już patrzeć z politowaniem, wskoczyli w skórę konia, który wywąchawszy nadzieję na domowe ciepło zaczyna ją wdychać coraz szybciej, karmiąc się każdą chwilą, która zbliża do choinek, bombek, siana i spadającej gwiazdy. Wywąchałem, wdychałem i też się doczekałem.
Dziwne te chwile, kiedy tak co roku odruchowo nabiera się głębszego świątecznego oddechu. Ich dziwności nawet nie bardzo są zdatne do ogarnięcia, bo przy każdej kolejnej próbie ubrania tego w klawiaturowe znaczki, ciężko jakoś wyostrzyć sobie świąteczny obrazek, który wciąż przyciągając kolorami z dawnych lat, rok w rok wymyka się próbom narysowania go na nowo. Tym razem nie było inaczej..
Kiedy już w ogólnoświątecznym zjednoczeniu dobiegłem do stołów z pierogami, a kolejne dwa dni odbiły mi się w lustrze poprzedniego roku, nadszedł czas na ten kolejny ostatni krok do bramki, od której zacząć można kolejną wędrówkę noworocznym korytarzem, do kolejnych ostatnich kroków coraz to nowszych bramek, których paleta barw coraz bardziej zdaje się ze sobą mieszać. Ale to przecież nieważne. Ważne, że nigdy się nie dowiemy jakim korytarzem będziemy mieli okazję przejść się tym razem.
Ostatnie dni, najmłodszego starego roku, postawiły mnie przed bramką w kolorach sprzed roku. Ale jakoś tak bardziej odmalowaną, w naoliwionych zawiasach i jakoś tak przyjemniej otworzoną. A za nią jakby światła więcej, jakoś tak więcej wszystkiego.. Zamknęła się nawet tak bardziej-bardziej..
Tak jakby...
Wszystko jest jakby bardziej i jakby nowsze. W końcu to dopiero pięć dni.. ten rok wciąż jest nowy..
Tak trzymaj Karol Pozdrawiam . Masz jeszcze ten zeszyt z wierszdami , ktory nam w technikum pokazywales ?
OdpowiedzUsuńDzięki Kruku. Tamte krucze strony już dłuższy czas temu stanęły przy którejś z bramek, i patrzą jak kolejne czyste strony cytują swoje nigdy nie napisane słowa. Ale gdzieś niedaleko to jest i czasami nawet odwiedza moją uwagę przyciągając rozproszone w pamięci sentymenty.
OdpowiedzUsuńKaról pisz no krótsze zdania.
OdpowiedzUsuńZawsze mogę pisać je do połowy :)
OdpowiedzUsuńPisz poprostu po ludzku :P
OdpowiedzUsuń