No właśnie jakoś tak wyszło. Od jakiegoś zaś czasu korci mnie żeby się znowu odezwać. Tyle się przez tą cieplejszą połowę roku działo, że jako marna istota człowiekiem nazwany, nie nadążałem z ogarnięciem tego we własnej głowie a żeby to jeszcze w słowa ubrać... Byłem tak trochę jak mazana na bieżąco tablica, która wciąż potrzebowała wolnego miejsca na zapisanie kolejnej lekcji. Przed sekundą (czyli wczoraj) zerknąłem za okno a tam pierwszy tegozimowy śnieg przed oczami mi spada. Poprzedniozimowy nie zdążył jeszcze odtajać na mojej czarnej, kupionej jakeś dwa lata temu w fullmarkecie krośnieńskim, za niebagatelną sumę, której nietety nie odważę się nikmu zdradzić, gdyż o pieniądzach ponoć rozmawiać nie wypada, zwłaszcza między znajomymi a zakładam, że na tym blogu większość ludzi to znajomi, kurtce f4, a tu kolejne jego pokolenie zaczyna się łasić do tego świata. Niech mu będzie, niedługo on też stopnieje. (sorki za przedostatnie krótko-długie zdanie ale akurat wpadła mi w jaźń jakaś gra improwizacyjna -“jedziesz” którą chyba nie do końca szczęśliwym, trafem zapamiętałem z tych telewizyjnych kabaretshow :)
Początek listopada jest więc nie ma się co za bardzo rozpisywać. Na to zimowe dzień dobry chciałbym powitać tych wszystkich którzy czasem jeszcze zaglądają w te moje skromne wirtualne cztery ściany. Poniżej kilka starych klatek sprzed roku, przypominających o tym co nas czeka.
jak to się mówi...albo się piszę albo się żyje...: )a chciałoby się/chciałabym wszystko na raz...
OdpowiedzUsuń